Carpe That Fucking Diem - dla niektórych banalne, dla innych nie, ale dla mnie jest czymś magicznym, bo czasem zapominam żyć. Jestem, egzystuję, nawet się udzielam, ale to nie jest czynne, jest dziwnie bierne
i bardzo tego nie lubię, nie lubię rutyny. Nie lubię swojego lenistwa, a w zasadzie nieróbstwa, słomianego zapału i tego że szybko się poddaję..czasami. Jestem świadoma tego że nie jestem jedyną osobą, która to czuje. Ten tekst na razie do mnie trafia, lubię go, bardzo. Pomaga się obudzić, dlatego mieszka w moim pokoju.
czwartek, 20 czerwca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Popular Posts
-
Oddech od codziennego biegu jest niezaprzeczalnie potrzebny, zwłaszcza gdy czeka nas pracowity tydzień. Nie wiem jak u was, ale u mnie ...
-
Ostatnio w moje ręce wpadł najnowszy katalog MANGO na wiosnę 2013. Oglądałam go już kilka razy i nadal do niego wracam. Kilka pozycji szale...
-
Książka, która mnie totalnie zaskoczyła, wciągnęła, zaimponowała mi swoją niebanalnością, a jej zakończenie było tak niesamowicie porusza...
-
Pierwsze truskawkowanie w tym roku mam już za sobą. Powiem wam więcej - nawet ciasto z truskawkami. Z niecierpliwością czekam na własne, ...
-
Jeszcze tylko dwa dni dzielą mnie od całkowitego, błogiego lenistwa. Zamierzam przewertować Harper's Bazaar od deski do deski, nadr...
-
Carpe That Fucking Diem - dla niektórych banalne, dla innych nie, ale dla mnie jest czymś magicznym, bo czasem zapominam żyć. Jestem, eg...
-
Niekwestionowany must have nadchodzącego sezonu. Modę na papierową torbę zapoczątkowała marka Jil Sander podczas pokazu męskiej kolekcji j...
Followers
Obsługiwane przez usługę Blogger.
0 comments:
Prześlij komentarz